
Samookaleczanie jest jedną z form autoagresji (krzywdzenia siebie samego), która towarzyszy mi w życiu odkąd pamiętam. Przez pięć lat walki próbuję nauczyć się jak można inaczej poradzić sobie z nadmiarem emocji. Zdawałam sobie sprawę, że prędzej czy później ktoś zauważy defekty mojej skóry. Moje ostatnie doświadczenia związane z tym problemem wiele mnie nauczyły.
Czego się bałam?
Ta zima była bardzo ciężka bo właśnie wtedy trafiłam do psychologa, a następnie psychiatry. Autoagresja wymknęła się spod kontroli i kompletnie nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje. Wiedziałam, że gdy będę musiała pokazać blizny wiele ludzi krzywo będzie na mnie patrzeć. Zdawałam sobie sprawę, że moja mama nie akceptuje w pełni moich blizn, ponieważ się za nie obwinia. Dodatkowym problemem był brak samoakceptacji, przez co patrzenie na własne ciało było dla mnie nie lada wysiłkiem. Nie mogłam pojąć jak mam się odsłonić przy upałach. Wiązało się to dla mnie z pokazaniem swojej niedoskonałości, która wydawała mi się obrzydliwa. Wiedziałam jednak, że nie będę mogła chodzić w długich ubraniach. Podjęłam walkę, by osiągnąć cel i zaakceptować swoje ciało nie bojąc się go pokazać z defektami.
Krzywdzące stereotypy
Przez pewien czas był kult subkultury emo. Później nastąpiła faza, w której jakiekolwiek podłużne blizny na ciele osób młodych były wyśmiewane przez rówieśników. Ludzie ci często byli spychani na margines i traktowani przez społeczność jak niepoczytalne potwory. Rzeczywiście w krzywdzeniu siebie dla osoby, która patrzy z boku może być coś niezrozumiałego. Jednak wydaje mi się, że w tym wszystkim chodzi tylko o akceptację drugiej osoby w całości z wadami i zaletami oraz pełnym szacunkiem.
Jak reagowali inni ludzie?
Najwięcej czasu spędzałam w szkole lub z ludźmi z mojej klasy. Pomimo wszystko zależało mi na minimalnej obecności. Powodowało to, że musiałam uczęszczać na wf, aby nie mieć problemu z nieklasyfikowaniem. Lekcje te wiążą się z pokazaniem ciała chociażby w szatni, czy też na samych zajęciach. Na szczęście nie musiałam tam prowadzić rozmów dotyczących znaków na ciele- wtedy nie byłam jeszcze na to gotowa.
Zdarzało mi się myśleć, że nie doczekam wiosny i lata, a jednak się udało. Do czasu wzrostu temperatury zrozumiałam znaczenie objawu depresji jakim było samookalecznie się. Znaczącą rolę w tym procesie odegrała psychoterapia. Pomimo ciągłego strachu byłam w stanie stawić czoło własnemu lękowi oraz wzrokowi ludzkiemu. Stopniowo wraz z nadejściem wiosny zaczęłam odsłaniać ciało. Znajomi z klasy najczęściej pytali bez skrupułów “Tniesz się?”. Dalsze pytania najczęściej kończyło stanowcze “tak”, świadomie wychodzące z moich ust. Często to pytanie próbowali obrócić w żart i sądzili, że w odpowiedzi usłyszą zabawną historyjkę. Moja odpowiedź była zawsze taka sama. Myślę, że wszystkich tych ludzi onieśmielała moja świadomość kiedy o tym mówiłam. Zdarzało się, że dopytywali ośmieleni używkami. Mimo dziwnych pytań starałam się być bardzo cierpliwa. Jedna koleżanka dopytywała jak mogłam się ranić skoro to boli. Kolejna krytykowała brzydotę blizn. Było mi z tym ciężko, ale wiedziałam, że to moja historia. Ta część mnie na zawsze pozostanie i muszę się z tym pogodzić.
Nie zawsze było kolorowo
Chciałabym móc powiedzieć, że zawsze spotykałam się z akceptacją, ale to byłoby kłamstwo. Zdarzały się sytuacje w których ludzie bardzo dziwnie na mnie patrzyli, z obrzydzeniem i pogardą. Mimo mojej rosnącej świadomości siebie ciągle czułam się tym zraniona. W takich sytuacjach dzwoniłam do przyjaciół. Rozmawiałam. Mówiłam o tym co się wydarzyło i jak się z tym czuje. Pomagało. Starałam się by mimo wszystko takie sytuacje nie doprowadziły do tego, że będę się wstydzić swojego ciała.
Nie wszystko możemy zmienić. Na pewno nie zmienimy naszego ciała. Czasami też nie można zmienić czyichś poglądów. Powinniśmy próbować je zaakceptować i zrozumieć. Nawet jeśli czasem są sprzeczne z naszymi ideałami. Mówienie otwarcie o problemie samookaleczeń powoduje, że przestaje ono być tematem tabu. Uważam, że najważniejsze jest by próbować znaleźć swój własny złoty środek między nadmiernym odsłanianiem, a całkowitym zakrywaniem blizn.
~Magdalena Sołowiej