W gimnazjum zaczęłam się samookaleczać, w tej samej szkole wyszło to na jaw. Dowiedzieli się wtedy nauczyciele, koleżanki, koledzy i rodzice. Spotkało mnie pełno różnych, często nieodpowiednich reakcji. Dzisiaj z pomocą obserwujących nasz profil na facebook’u postaram się wyjaśnić, co chciałyby powiedzieć rodzicom dzieci, robiące sobie krzywdę.

Próba zwrócenia na siebie uwagi

Bardzo często słyszałam o próbie zwrócenia na siebie uwagi jako czymś negatywnym. Kojarzy nam się to zazwyczaj z byciem w jej centrum, a są to dwie różne rzeczy, choć brzmią myląco podobnie.
Pamiętam, że kiedy pierwszy raz sięgnęłam po ostrze, chciałam to ukryć. I tak robiłam przez następny rok. W drugiej klasie gimnazjum czułam, że przerastają mnie moje problemy. Wciąż robiłam sobie krzywdę we wszelaki sposób, nieraz zdarzyło się, że zapominałam tego ukryć, ale nie szczególnie wtedy już zależało mi na tym, żeby nikt nie zauważył. Szczerze? Z całego serca chciałam, żeby ktoś zobaczył rany na moim ciele. Nie potrafiłam poprosić o pomoc, więc liczyłam, że ktoś widząc je po prostu ze mną porozmawia.
W końcu zauważono moje problemy w szkole i we współpracy wychowacy, pedagożki i rodziców znaleziono mi odpowiednią pomoc.

Drodzy rodzice, przeczytajcie te kilka zdań skierowanych dokładnie do Was

  • To nie jest Wasza wina.
  • Jest mi teraz bardzo ciężko i potrzebuję profesjonalnej pomocy.
  • Chcę Was z całego serca przeprosić. 
  • To przynosiło chwilową ulgę, razem ze łzami i krwią wypływały ze mnie złe emocje.
  • Potrzebuję Was obok.
  • Jestem tutaj, mieszkam z Tobą. Zauważ mnie.
  • Rodzicu, porozmawiaj ze mną.
  • Nie radzę sobie z moimi problemami, nie panuję już nad sytuacją w moim życiu.
  • Nie obciążaj mnie większą ilością problemów. 
  • Zadbaj o mnie, ale nie zapomnij też zadbać o siebie.
  • Przytul mnie.
  • Nie oceniaj mnie.
  • Zapewnij mi pomoc psychologiczną, zabierz do lekarza psychiatry, zapisz na psychoterapię, a nawet zadzwoń na 112.
  • Nie śmiejcie się ze mnie.
  • Krzykiem i karami niczego nie rozwiążecie.
  • Zaakceptujcie fakt, że nie zauważyliście niczego na samym początku. Nie jestem za to na Was zła/zły. 
  • Nie bagatelizujcie moich problemów. Dla mnie są one ogromne.
  • Dziękuję, że jesteście.
  • Nie okaleczam się dlatego, żeby zrobić Wam na złość.
  • Kocham Was.
  • I wy również po prostu mnie kochajcie…

Wygrałam z samookaleczaniem

Na końcu postu, chciałam Wam się pochwalić… Mija rok odkąd nie okaleczyłam swojego ciała! Doszłam do tego po wielu próbach i upadkach. Z ulgą na sercu mogę powiedzieć, że udało mi się już przez ponad 365 dni być dzielną. Mam teraz inne sposoby na radzenie sobie z trudnymi emocjami, postaram się kiedyś napisać o tym post. Mam nadzieję, że już nigdy do żyletki nie wrócę.

Jeśli masz problem z samookaleczaniem porozmawiaj z kimś zaufanym (np. rodzicem, ciocią, wujkiem, nauczycielem), bądź zadzwoń pod numer 116 111 – jest to Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży (działa codziennie od 12:00 do 2:00).

Jeśli twoje dziecko ma problem z autoagresją możesz zadzwonić na numer 800 100 100 (działa od poniedziałku do piątku, w godzinach 12:00-15:00).

Wszystkim osobom, które pomogły mi przygotować ten post serdecznie dziękuję.
Mam nadzieję, że więcej artykułów stworzymy razem. 🙂

-Angelika