Do dziś pamiętam dzień mojej pierwszej wizyty u psychiatry… Był to koniec marca 2016 roku, miałam więc 15 lat. 

Gdy siedziałam przed drzwiami gabinetu towarzyszył mi ogromny lęk – kompletnie nie wiedziałam co spotka mnie za drzwiami. W momentach silnego stresu zawsze jest mi słabo, tak było i tym razem. W pewnym momencie przyszła moja kolej i wiedziałam, że teraz nie ma już odwrotu, weszłam tam razem z mamą. Ku mojemu zdziwieniu za biurkiem siedziała sympatycznie wyglądająca lekarka, co sprawiło, że całe napięcie ze mnie zeszło. Pani doktor spytała się z czym przychodzę, pytała o moje zainteresowania, nie czułam się jakby była to wizyta u lekarza. Doktorka razem ze mną i moją mamą ustaliła plan leczenia.

Został mi wtedy zdiagnozowany epizod depresji, dostałam leki i wróciłam do domu. Przeraziłam się wtedy… Ja? Chora? Dlaczego? Czy do końca życia będę musiała brać leki? W mojej głowie kłębiło się wtedy wiele pytań. Nikt w szkole, ani w domu nie tłumaczył mi czym są zaburzenia psychiczne. Miałam wrażenie, że jestem samotną wyspą, bo nie znałam drugiej osoby (chociażby w klasie), która byłaby w podobnej sytuacji. 

Kiedy zaczęłam mówić o tym otwarcie, okazało się, że sporo moich znajomych również ma zdiagnozowane zaburzenie psychiczne, korzysta z usług psychoterapeuty lub psychologa.  

Zaakceptowanie diagnozy

Anoreksja, to była druga diagnoza, którą O WIELE gorzej było mi przyjąć do siebie… Myślę, że opiekujący się mną specjaliści musieli się bardzo natrudzić, żebym w końcu zrozumiała, że niejedzenie, to nie jest moja “magiczna zdrowa dieta”. Podobno wyglądałam wtedy jak wrak człowieka, ale choroba, nie pozwalała mi już tego dostrzec. Anoreksja, która była już we mnie coraz większą, przedstawiała swoje racje, w które – na szczęście – większość osób Jej nie wierzyła. 

Przyszedł czas, kiedy zrozumiałam, że jestem chora… I to poważnie, bo w pewnym momencie drastycznych diet nie wytrzyma żaden, nawet najsilniejszy organizm.

Pogodzenie się z diagnozą ułatwia późniejszą pracę nad powrotem do stabilnego funkcjonowania. Mnie wyodrębnienie myśli choroby od moich uratowało życie.

Diagnoza choroby psychicznej nie sprawia, że jesteś gorszy/a

Choroba psychiczna jest naprawdę tak samo poważna, jak ta fizyczna. Obie nieleczone, mogą doprowadzić do śmierci. 

Dookoła Ciebie jest pełno ludzi, którzy być może przeżywają coś podobnego, nigdy nie jesteś sam. Przykładowo w internecie jest pełno grup wsparcia (najlepiej sprawdzić, czy jest tam opieka specjalisty), gdzie spotkasz rówieśników, którzy przeżywają przeróżne trudności psychiczne. Rozmowa z kimś, kto Cię rozumie może dać wiele ulgi.

Ludzi, którzy przebywają ze mną blisko poinformowałam o moich diagnozach. Poinstruowałam, czego oczekuję w momencie, gdy jestem przygnębiona, tak samo jak o tym, co zrobić, gdy będę mieć atak astmy. Jest to w moim przypadku bardzo pomocne.

Leczenie zaburzeń psychicznych

Najlepsze efekty daje połączenie farmakoterapii wraz z psychoterapią. Nie można również zapomnieć, że leki nie zawsze są potrzebne, poza tym one nie zdziałają zbyt wiele, jeśli nie dołączymy do nich pracy własnej.

Dokładna diagnoza zaburzeń psychicznych nie jest też aż tak bardzo ważna, lepiej skupić się nad pracą nad objawami, niż klasyfikowaniem siebie w dokładne ramy. Czasem postawienie dokładnej diagnozy zajmuje dużo czasu i zdarza się, że mamy objawy z kilku różnych zaburzeń.