Dlaczego sięgałaś po żyletkę? 

Każda chwila, w której było we mnie pełno przeróżnych emocji, była (nadal w sumie jest) trudna. Od zawsze mam problem z wyrażaniem złości oraz innych emocji, nawet tych przyjemnych. Na przykład dopiero pół roku temu zrozumiałam, że mogę być smutna. 

Emocje które kumulowały się we mnie musiały prędzej, czy później znaleźć swoje ujście. Niestety znalazłam tylko jedno wyjście, które w tamtym momencie wydawało mi się odpowiednie. Okaleczanie się nie rozwiązało mi żadnego problemu, pozwoliło tylko na chwilową ucieczkę od tego co czuję. 

Złość adresowałam nie do odpowiedniej osoby, miałam prawo czuć wszelkie emocje, ale robienie sobie jakiejkolwiek krzywdy nie jest rozwiązaniem. Nie sprawi, że problemy znikną. Samookaleczanie nic nie załatwi. Natomiast bardzo szkodzi, bo nigdy nie wiesz, czy tym razem nie przetniesz żyły albo nie uszkodzisz ważnego nerwu. Mogą z niego wyniknąć o wiele większe konsekwencje niż blizny, które też będą na zawsze. 

Dzisiaj uczę się dalej obchodzić z emocjami, w dzieciństwie nikt mnie tego nie nauczył. Miałam „przestać płakać” albo „uspokoić się”. Dopiero teraz uczę się akceptować, to co czuję i wyrażać wszystko w niekrzywdzący mnie sposób. 

Jak radzić sobie, gdy przychodzi ochota na zrobienie sobie krzywdy? 

Myślę, że warto zastanowić się, dlaczego to ty masz ucierpieć? Czy zrobiłaś coś złego i zasłużyłaś na „karę”? W czym samookaleczanie miałoby Ci pomóc? 

Warto pamiętać, że chęć zrobienia sobie krzywdy jest impulsem, który czasem po prostu przejdzie jak przeczekasz – serio. 

Aczkolwiek jeśli to jeszcze nie działa jest wiele sposobów, które nie będą krzywdzące, a mogą być dla Ciebie również uwalniające i pozwolą Ci małymi krokami odchodzić od ostrych przedmiotów. M. in. 

  • Czerwony marker. Zrób nim kreski w miejscu, w którym chciałabyś wykorzystać żyletkę. Najlepiej, żeby był to marker, którego nie będzie łatwo zmyć. 
  • Przesuwaj lodem po miejscu w którym masz ochotę się ciąć, albo trzymaj go w dłoniach. 
  • Zrób tyle pompek, żeby poczuć się zmęczoną (nie korzystałabym z tego sposobu przy zaburzeniach odżywiania) 
  • Wyraź emocje (np. złość) uderzając w poduszkę, możesz też zacząć w nią krzyczeć. 
  • Zajmij się czymś innym – posegreguj kolorami książki na półce, sprawdź czy każda skarpetka ma parę, pokoloruj coś, poukładaj w szafce, sprawdź czy za twoim oknem nie ma żadnej zmiany, ułóż kostkę rubika. 
  • Są różne zabawki antystresowe, które można uciskać. 
  • Potargaj kartkę papieru. 
  • Poproś kogoś o rozmowę i towarzyszenie Ci w tej trudnej chwili. 
  • Albo tak jak napisałam wyżej, jeśli jesteś w stanie, po prostu to przeczekaj. 

Czy wciąż pojawiają się u Ciebie myśli, żeby zrobić sobie coś złego? 

Tak! Jestem zwykłym człowiekiem.:)

W tym trudnym czasie pandemii te myśli pojawiają się o wiele częściej niż, gdy było „normalnie”. Ale zawsze wtedy korzystam z czegoś z listy wyżej. Najczęściej czekam, bo już nauczyłam się radzenia z niektórymi impulsami. 

Jak przestać się wstydzić blizn i swobodnie chodzić z krótkim rękawkiem? 

W moim otoczeniu jest sporo osób, które również się okaleczało, a teraz ich ciało zdobią blizny. Chodzą z nimi bardzo swobodnie, więc czemu ja miałabym tego nie robić? 

Jeśli rany nie są świeże, to nie przykuwają aż takiej uwagi. Często nawet to nasz mózg oszukuje nas, że „każdy patrzy na Ciebie”. Ale ludzie na ulicy są raczej skoncentrowani na sobie, np. na tym, żeby się nie przewrócić, niż na tym kto jak wygląda. 

Skoro rany już się zagoiły, to nie zostaje nic oprócz zaakceptowania ich. One niestety będą z nami całe życie, ale najważniejsze jest to, co ty sądzisz o nich, nie musisz nikomu swoim wyglądem sprawiać przyjemności etc. 

W jaki sposób reagowali rodzice? 

Moich w tej sytuacji nie będę chwalić – zareagowali krzykiem, grożeniem, przerzucaniem się wzajemnie winą i monologiem jak bardzo będę “brzydko wyglądać na starość”, zamiast wsparciem oraz znalezieniem wspólnie rozwiązania. 

Choć rozumiem, że mogli być przerażeni faktem, że ich córka samookalecza się, ale krzyk nic nie daje w takiej sytuacji. Poczułam się wtedy tylko o wiele gorzej, krzywdziłam siebie, a nie ich. Nie miałam zamiaru sprawić, że poczuli się winni. 

Rodzice mojej koleżanki natomiast stali się ogromnym wsparciem. Zaczęli szukać informacji na internecie jak pomóc, a na drugi dzień znaleźli specjalistę. 

Każdy człowiek jest inny, więc tak samo każdy rodzic reaguje inaczej. Poniżej linki – do postu, skierowany do rodziców dzieci okaleczających się oraz do postu Magdy, w którym poruszyła ten sam temat, ale w innych kwestiach.

[post dla rodziców]

[post Magdy]