Anoreksja to bardzo poważna choroba, która nieleczona może doprowadzić do śmierci. Dzisiaj trochę “po mojemu” o niej. Zmagam się z nią już 8 lat, co daje już praktycznie połowę mojego życia. 

Postrzeganie ciała

W lustrze widzisz kogoś, kto nie jest Tobą. Z każdej strony słyszysz, że jesteś chuda, może nawet zbyt. Nie wierzysz w to, przecież masz swoje lustro. Ono według Ciebie pokazuje Ci całą prawdę. Nawet jeśli twoja waga jest bardzo niska, a ty ledwo żyjesz. Odbicie pokazuje otyłą osobę, więc uparcie w to wierzysz. 

Być może Cię zaskoczę, ale twój obraz samej/samego siebie pewnie jest zaburzony, jak u większości chorych na anoreksję. Sama do dzisiaj czasem mam tak słabe dni, że przeglądając się np. szykując na wyjście, zauważam osobę “strasznie grubą”. Staram się za tym nie iść i jak mantrę powtarzać sobie, że to myśli, które podsuwa mi choroba. To męczące, ale nie mam żadnych przesłanek by musieć martwić się o swoją wagę. Jest ona zdrowa. 

Jedyna rada jaka przychodzi mi na myśl… Zaufaj swoim bliskim, lekarzom. Oni widzą Cię zdrowymi oczami. Czasem robi się ćwiczenie z rysowaniem swojego ciała, albo zaznaczeniem tego co widzisz sznurkiem. Później położysz się na podłodze, a psychoterapeuta zaznaczy ślad jak wyglądasz naprawdę. To daje do myślenia, serio. Gdy na terapii miałam podobne ćwiczenia, to pamiętam, że płakałam. Było to trudne do przyjęcia, ale pomogło. Zaufałam.

,,Po prostu zacznij jeść!’’

W zaburzeniach odżywiania nie chodzi o jedzenie, raczej o złudne poczucie kontroli. To nie jedzenie sprawia problem. Stwierdzeniem, żeby po prostu zacząć jeść… Możesz zrobić ogromną krzywdę osobie cierpiącej. Tworzy to w niej wyrzuty sumienia. 

Kiedyś miałam wrażenie, że jedzenie jest moim wrogiem – dzisiaj już jestem świadoma, że to anoreksja jest fałszywą przyjaciółką, która ma w intencjach zniszczenie mnie. 

Odmawiałam spożywania posiłków. Na dłuższą metę, to takie powolne samobójstwo. Głodzenie prędzej czy później doprowadzi do wyniszczenia organizmu, przede wszystkim psychicznie, ale szkody fizyczne również są ogromne. Rezygnując z jedzenia odczuwałam przyjemność, czułam, że następnego dnia będę lepsza. Nie zdawałam sobie wtedy sprawy, jak bardzo było to błędne myślenie. Z każdą chwilą stawałam się słabsza, nie dostarczałam sobie podstawowych składników pokarmowych.

Gdy od nowa uczyłam się jeść zaczynałam od ciekłych posiłków, polubiłam kiśle i zupy krem. Nie widziałam co było w środku, ale potrzebne wartości odżywcze zaczęłam sobie dostarczać. Podczas jedzenia oglądałam telewizję lub robiłam coś na telefonie. Co w kulturze ma się za niegrzeczne, ale przy wychodzeniu z zaburzeń odżywiania – polecam. 

Anoreksja to nie ty!

Przez długi czas utożsamiałam się ze swoją chorobą, nie docierało do mnie, że nie odpowiadam za wszystko, co się ze mną dzieje. Obwiniałam się za każdą porażkę. Bałam się jeść, bo po co mam dbać o człowieka, którego nie chcę na tym świecie. Wszystkie te myśli były spowodowane przez anoreksję –  tego potwora we mnie – teraz to rozumiem.

Myślę, że osobom bliskim często trudno, tak jak mnie na początku, zdać sobie sprawę, że to nie jest wina chorej/chorego. Dlatego z całego serca proszę, zapamiętajcie:

Anoreksja to choroba, a nie świadomy wybór tej osoby.

Czy będę z tym żyć do końca?

Nie wiem. Wierzę natomiast, że leczenie, które nie polega tylko na powrocie do optymalnej wagi, sprawi, że będzie Ci łatwiej.

Dzięki lekarzom oraz psychoterapeucie poznasz instrukcję działania, gdy choroba będzie chciała wrócić. 

Czuję, że w kryzysowych sytuacjach anoreksja może próbować mnie znów do siebie zgarnąć, ale mam teraz o niej bogatą wiedzę. Jestem w stanie wyłapać, kiedy przychodzi i zwrócić się w tym momencie po pomoc. Wierzę, że z każdą taką sytuacją dam sobie radę. Psychoterapia wiele mnie nauczyła, dzięki niej mam swój własny plan „ucieczki od choroby”. 

Co mogę zrobić jeśli bliska mi osoba cierpi na zaburzenia odżywiania?

Namawianie do jedzenia w moim przypadku zazwyczaj miało odwrotny skutek – czułam presję. Byłam w stanie się popłakać, bo miałam wrażenie, że zawodzę najbliższe osoby. Strach przed każdym kęsem był wtedy jeszcze większy, a w mojej głowie toczyła się bitwa pomiędzy zdrową Angeliką, a anoreksją. Na początku leczenia tej racjonalnej części mnie trudniej było wygrać. Obecnie „Ana” raczej nie ma nic do powiedzenia w moich wyborach. Dochodziłam do tego małymi krokami. Więc i wy dajcie sobie/osobie bliskiej czas.

Zamiast namawiania do jedzenia, postaraj się namówić ją na leczenie. Bądź przy chorej/chorym, nie zostawiaj jej/go nawet, gdy Cię odrzuca. Obiecaj, że podczas tej walki będziesz ją/jego wspierać.

Życie nie jest warte ciągłego myślenia o jedzeniu

Niedawno napisałam post w którym zawarłam tezę, że za parę lat nikt nie spyta Cię o ocenę ze sprawdzianu z biologii. Po co miałby to robić? Tak samo dla nikogo nie jest ważna liczba, która pokazała Ci się na wadze w 2016.

Jesteś kimś znacznie ważniejszym niż liczba na wadze. Ta zwykła cyferka ma rujnować Twoje życie? Czy naprawdę to od niej ma zależeć Twoje samopoczucie? 

Myślę, że masz w swoim wnętrzu wiele dobrych cech, które są od niej ważniejsze. Każdy z nas ma wiele do zaoferowania światu. Jesteśmy różnorodni, co sprawia, że każdy jest wyjątkowy i piękny w innym aspekcie.

Żeby spełniać marzenia, trzeba mieć siłę. A bez jedzenia nie będziesz jej mieć. Najniższa waga to nie jest Twoje marzenie, a Twojej choroby. 

Gdybym nie postanowiła walczyć… Dziś może by mnie z Wami nie było. Jestem z siebie dumna, że stawiam jej czoła, choć czasem mam dość, gdy próbuje wrócić. To wiem, że jestem już od niej silniejsza.