4 lata temu byłam w podobnym miejscu, w którym zapewne jesteś Ty. Chciałabym Ci powiedzieć, że rozumiem Twój strach. Trochę idziesz w nieznane, prawda?
Twoja lekarka powiedziała Ci, że Twój stan zagraża Twojemu życiu? Nie wierzysz jej? Też miałam takie wrażenie… Czułam, że to specjaliści chcą dla mnie źle. Teraz wiem, że tak naprawdę uratowali mi życie. Domyślam się, że moje słowa wydają Ci się dziwne. Spokojnie, też bym tak pomyślała parę lat temu…:)
Postaram się w tym poście podzielić się z Tobą paroma moimi wskazówkami, radami. Mnie pomogły, ale nie mogę niestety Ci obiecać, że i w Twoim przypadku tak będzie.
Walka o życie
Pamiętam do dzisiaj jak zastanawiałam się, czy ja naprawdę miałam do czynienia z anoreksją. Byłam wrakiem człowieka, ważyłam kilkanaście kilo mniej niż teraz. Co chwilę było mi słabo, bolał mnie brzuch i głowa. Naprawdę cierpiałam, ale wciąż brakowało mi czegoś, co przekonałoby mnie do tego, że jestem chora.
Dobry rok zajęło mi zrozumienie, że ja naprawdę jestem śmiertelnie chora (anoreksja ma najwyższy wskaźnik umieralności wśród wszystkich zaburzeń psychicznych). Przerażające, prawda? Ale to właśnie moment, w którym zdałam sobie sprawę, że ja chcę żyć i spełniać marzenia, był tym przełomowym.
Ogromną zasługę przypisuje swojej psychoterapeutce, która konsekwentnie tłumaczyła mi skutki zaburzeń odżywiania. Mam wrażenie, że byłam trochę trudną pacjentką, zawsze miałam swoje “ale”. Choć jak patrzę na siebie wtedy, to miałam naprawdę słabe argumenty… Razem ze specjalistkami stoczyłam naprawdę wymagającą walkę, ale jestem szczęśliwa, że już praktycznie ją wygrałam.
Jak zacząć jeść?
W tym akapicie chciałabym zaznaczyć, że o wiele bardziej polecam skonsultowanie się ze specjalistą od żywienia niż skrupulatne trzymanie się moich rad, czy innych osób z internetu. Mimo to chciałabym się z Tobą podzielić tym, co mi pomogło.
Zacznijmy od faktów. Jedzenie jest potrzebne do życia. Każdy człowiek musi się żywić, żeby normalnie funkcjonować, zajmować się obowiązkami itd. Co więcej… Zwierzęta jedzą, rośliny też muszą się odżywiać. Nawet Twoja komórka czasem musi zostać podłączona do ładowarki, aby pożywić się prądem. Jeśli to czytasz to zapewne jesteś człowiekiem… Więc Ty też musisz jeść.
OK, powiedziałam to. Na co dzień nie lubię słowa “musieć”, ale w tym przypadku jest ono adekwatne do sytuacji. Twój organizm potrzebuje pożywienia, zaufaj mi. Rozumiem, że moje słowa mogą wydawać Ci się jednym wielkim kłamstwem. Dlatego właśnie w tym momencie chciałabym Ci przypomnieć, że ja naprawdę byłam w podobnym miejscu i też nie wierzyłam. Na szczęście zaufałam osobom, które mnie do tego przekonywały.
Przejdźmy do sedna… Swój powrót do normalnego jedzenia zaczynałam od przerabiania sobie jedzenia na papki. Tzn. robiłam m. in. przeróżne koktajle, zupy krem. Oprócz tego bardzo polubiłam jogurty, kisiele i budynie. O wiele łatwiej było mi jeść płynne rzeczy. Później starałam się wplatać stałe substancje… I tak krok po kroku… Aż do jedzenia tego, co przed chorobą bardzo lubiłam.
Podczas jedzenia starałam się odwrócić myśli od tego, co teraz robię. Puszczałam sobie ulubiony serial, grałam w grę na telefonie lub skupiałam się na rozmowie z kimś. Może Tobie też pomoże? Spróbujesz?
Upadki się zdarzają
Upadłam wiele razy. Do dziś w słabych momentach, podczas kryzysów przychodzą mi myśli, że mogę uciec w niejedzenie (pisałam o tym tutaj – https://nastoletniazyl.org/2020/07/13/czasem-brakuje-mi-anoreksji/). Na szczęście żadne z moich potknięć nie skończyło się tragedią, zawsze przestaję udawać wtedy superbohaterkę i proszę o pomoc. Wiem, że jest wkoło mnie wiele osób, którym zależy na moim życiu. Co więcej, nawet ja jestem w tym gronie.
Jeśli Tobie zdarzy się upadek… To nic złego! Zasługujesz na pomoc. Dobre osoby są wśród nas, obok Ciebie też.
Kończąc ten artykuł, chciałabym Ci powiedzieć, że wierzę, że Tobie też się uda. Masz w sobie sporo siły do walki. Już sam fakt, że właśnie to czytasz udowadnia mi, że zależy Ci na Tobie. Wiem, że początek jest trudny, ale warto, naprawdę. Życie ma wiele nam do zaoferowania. Wiesz ile fajnych przygód przed Tobą?
Zaufaj swoim lekarzom, oni Cię nie okłamują, nie mają po co. Anoreksja to fałszywa przyjaciółka, wbrew pozorom nie ma nic fajnego do zaoferowania, a wiele może Ci zabrać.
Powodzenia, trzymam kciuki!
Zajrzyj jeszcze tutaj – https://nastoletniazyl.org/2020/05/16/anoreksja-to-nie-jest-twoja-przyjaciolka/