Często piszę dla Was artykuły, gdy czuję się zainspirowana jakąś sytuacją ze swojego życia, czy sesją psychoterapeutyczną. Dziś też właśnie dlatego czytacie te słowa. Choć motyw tym razem przykry, to chcę się tym z Wami podzielić. 

To w porządku czuć się czasem nie w porządku. 

Grudzień to miesiąc, w którym miałam pełno nowych doświadczeń, spełniłam nowe marzenia i zaczynałam czuć, że żyję. Takie tempo życia zaczęło jednak odrobinę mnie przytłaczać. Od świąt w moich skrzynkach odbiorczych rósł stos nieodpowiedzianych emaili i innych wiadomości. W styczniu pojawił się nowy stresor – pierwsza w życiu sesja. A od matury straszą mnie, że to trudniejszy czas. 

Pomyślałam najpierw, że to zwykły kryzys – moment, który za chwilę minie. Niestety okazało się inaczej. 

Jestem chora – akceptuję to i dbam o siebie, żeby wyzdrowieć. 

Zdiagnozowano u mnie kolejny epizod depresji. Było mi na początku strasznie trudno to przyjąć. Dlaczego ja? Przecież tak mocno starałam się walczyć. 

Nie miałam wpływu na to, że mój mózg zaczął pracować inaczej, to nie jest moja wina. Ale wiem, że mam wpływ na to, żeby znów postawić siebie na nogi. Ostatnio przeglądając instagrama zobaczyłam cytat, który bardzo do mnie trafił – Nie wyzdrowiejesz, jeśli będziesz udawać, że nie zostałeś_aś zraniony_a. 

(zdjęcie znalazłam tu https://instagram.com/selfcarewithwall

Odniosłam go do siebie, bo wciąż starałam się udawać, że czuję się dobrze. Teraz już pozwalam sobie na bycie chorą, to nic złego, to się zdarza. 

Nowe cele. Nie wymagaj od siebie zbyt wiele. 

Miałam w planach w styczniu zrobić masę nowych rzeczy i korzystać z ostatniego miesiąca bycia nastolatką. Jednak zostałam zmuszona do zorganizowania sobie nowych priorytetów. Sukcesem jest dla mnie wzięcie prysznica, wstanie z łóżka, zjedzenie chociaż trzech posiłków, czy wyjście z domu na psychoterapię. 

Leżenie całymi dniami ma zły skutek na mnie – karmi moją chorobę. Dlatego, gdy robię coś na uczelnię siadam do biurka, albo chociaż na kanapę obok. Codziennie wychodzę ze swoją psinką. Po sesji mam zamiar odpocząć i popracować nad sobą bardziej, niż teraz jestem w stanie. 

Moje przyjaciółki zapewniły mnie, że są kiedy będę ich potrzebować. A przez długi czas czułam się strasznie osamotniona, nie chciałam nikogo zawodzić, bo często słyszę, że jestem dla kogoś inspiracją, że bije ode mnie ogromna siła. I właśnie dlatego napisałam ten post, bo złe momenty, nawroty mogą zdarzyć się każdemu. 

Umówiłam się na wcześniejszą wizytę u lekarza już tydzień temu, testuję u siebie nowy lek (który dodaje mi energii już od tygodnia). Wciąż jestem w trakcie psychoterapii i to na ostatniej sesji (strasznie trudnej, bo czułam się rozbita na milion kawałków) zrozumiałam to, o czym dzisiaj Wam piszę.

Mam nadzieję, że moje słowa trochę Wam pomogą. Może sami_e czujecie się teraz źle, chciałabym tylko żebyście pamiętali, że nie jesteście samotni_e w tym i że to w porządku czuć się czasem nie w porządku. 

W razie kryzysu zawsze możesz zwrócić się po pomoc dzwoniąc na numer 116 111, który działa 24/7.