
W liceum mój stan zdrowia się pogorszył do tego stopnia, że nie potrafiłam wyjść z łóżka a co dopiero z domu. Moja frekwencja w szkole spadła poniżej 50%. Nie widziałam innego rozwiązania, do momentu gdy lekarz zasugerował zmianę trybu nauczania na tok indywidualny. Szczerze mówiąc poczułam wtedy pierwszy raz od kilku miesięcy ogromną ulgę. Zauważyłam, że jest jakaś szansa na lepsze jutro.
Jak wygląda proces?
Na początku trzeba złożyć w szkole odpowiedni wniosek. Następnie uczeń zostaje skierowany na badania w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej. Nie ukrywam – był to żmudny proces bo trwał 2 tygodnie. Badania polegają na rozwiązywaniu różnych testów odnośnie sprawności pamięciowej, matematycznej lub językowej. Po zakończeniu, komisja ma kilka dni na wydanie orzeczenia. Dokument opisuje stopień rozwoju u danej osoby, trudności, dobre strony oraz jej potrzeby. Zawiera także zalecenia dla placówki np. docenianie za nawet najmniejsze postępy. Wszystkie papiery dostarcza się do dyrekcji i czeka na ułożenie planu zajęć.
Jak wyglądają zajęcia?
Mogą one się odbywać zgodnie z wolą ucznia w klasie bądź w domu. Nauczyciel realizuje zajęcia zgodnie z podstawą programową i ma obowiązek dopasować tempo do aktualnego stanu zdrowia. Zajęcia odbywają się w dni robocze, w różnym zakresie godzinowym.
W ich trakcie, w domu musi przebywać przynajmniej jedna dorosła osoba. Lekcje odbywają się tak samo jak w klasie, tylko po prostu sam na sam z nauczycielem. Zadaje on prace domowe, sprawdza wiedzę za pomocą sprawdzianów i kartkówek.
Jakie są plusy i minusy?
Ulubione powiedzenie psychologów – to zależy Każdy inaczej będzie określał czy pewne aspekty są korzystne czy nie.
Najczęściej mówi się o obawie przed samotnością. Nieraz słyszałam o tym, że zupełnie się zamknę w sobie, przestanę utrzymywać kontakt z rówieśnikami, a w efekcie zostanę sama jak palec. Powiem Wam, że wręcz przeciwnie! Miałam więcej czasu na spotkania ze znajomymi i realizowanie swoich pasji. Gdy wyrazisz taką chęć możesz w niektóre dni mieć zajęcia z całą klasą, np. godzinę wychowawczą i się integrować.
A co ze ściąganiem? Nie będę moralizować i mówić, że nigdy tego nie zrobiłam. Jednak w takim przypadku raczej niemożliwe jest korzystanie z podpowiedzi, gdy ktoś siedzi obok i Cię obserwuje. Nauczyciele zazwyczaj byli wyrozumiali kiedy czegoś nie potrafiłam i starali się wytłumaczyć ponownie jakieś zagadnienie. Zachęcali by spróbować chociaż odpowiedzieć, zacząć zadanie lub w ostateczności “strzelać”.
Odnośnie planu – zajęcia mogą się odbywać o wczesnych lub późnych godzinach. Dla nocnych marków nie jest to dobra wiadomość. Niestety to jest coś co trzeba przeboleć, ponieważ w grę wchodzi kwestia dojazdu, a nauczyciele w międzyczasie mają inne zajęcia. U mnie wyglądało to tak, że w poniedziałki o 7.30 zaczynałam matematykę i miałam ją przez 3 godziny. Było to całkiem męczące ale dałam radę. Wcześniej musiałam wstawać o 6, a wtedy wystarczyło o 7 i mogłam nawet zostać w piżamie (nauczycielka nie miała nic przeciwko 🙂 ).
Czy to prawda, że na naukę trzeba poświęcać więcej czasu i własnej pracy? No i znów – to zależy. Jeśli występują większe zaległości z materiałem to zostanie on rozłożony na kilka części. Wtedy musimy popracować trochę sami. Moim zdaniem niewiele się to różni od poprzednich doświadczeń. Z pomocą nauczycieli udało mi się nadrobić zaległości z 4 miesięcy w 2,5 miesiąca – czyli nie jest to niemożliwe!
Ogromnym plusem jest możliwość spowolnienia i odpuszczenia pewnych obowiązków. Skutkuje to mniejszą presją i obniżeniem poziomu stresu..Tak jak wyżej wspomniałam – tempo dostosowuje się do aktualnego samopoczucia. Uczeń ma więcej przestrzeni na odpoczynek i zdrowienie.
Dla kogo jest indywidualne nauczanie?
Jeżeli się nad tym zastanawiasz – porozmawiaj z rodzicami, psychologiem bądź pedagogiem szkolnym, zaufanym nauczycielem. Warto rozważyć taką opcję przykładowo w przypadku gdy doświadczasz głębokich problemów ze zdrowiem psychicznym lub jesteś ofiarą przemocy rówieśniczej i masz fobię szkolną.
Absolutnie nie żałuję podjęcia decyzji o przejściu na tok indywidualnego nauczania. Na tym trybie zostałam do końca liceum (łącznie 1,5 roku). Wiem, że gdybym tego nie zrobiła, nie udałoby mi się skończyć szkoły i zdać matury. Dzięki takiej zmianie zrobiłam duże postępy pod kątem pracy terapeutycznej. Miałam więcej siły, energii i chęci do życia.
To może być Twoje koło ratunkowe! Nie warto sugerować się sugestiami innych jeśli czujesz, że to pomoże Ci stanąć na nogi. Nic nie tracisz próbując, a od tego może zależeć Twoje zdrowie. Bez niego, pomimo prób, edukacja i tak nie będzie sukcesywna.