Pomyślicie sobie “Jak można tęsknić za czymś co utrudnia mi życie?”. Okazuje się, że sprawa nie wygląda jednak tak prosto jak się wydaje. Podczas leczenia stajemy przed wieloma decyzjami. Musimy wybrać specjalistę, do którego chcemy się udać; zastanowić się czy wyrażamy zgodę na proponowany lek. Jedną z takich decyzji jest zdrowienie. To czy pójdziemy w proces zdrowienia jest wyborem. Nie odpowiadamy za to, że chorujemy – odpowiadamy za to czy zadbamy o siebie i podejmiemy próbę walki. Być może brzmi to absurdalnie, bo nad czym się tu zastanawiać. Wydawałoby się, że chcemy “odzyskać” życie i wrócić choć w minimalnym stopniu…
Osoby chorujące na zaburzenia psychiczne, bardzo często zastanawiają się czy są „wystarczająco” chorzy, aby otrzymać wsparcie psychologa/psychiatry, pójść na terapię, trafić na dłuższe leczenie szpitalne lub po prostu, aby dostać pomoc. Może właśnie ktoś z was, czytających, zadawał sobie tytułowe pytanie. Spróbuję coś wam pokazać na przykładach myśli, które pojawiają się u chorujących osób: „Zapewne jest wiele osób, które bardziej potrzebują pomocy specjalisty niż ja” „Jak będzie gorzej zgłoszę się do terapeuty, teraz nie jestem wystarczająco chora_y” „Czy terapeuta nie potraktuje moich problemów jako nieistotne?” „Jak mogę mieć zaburzenia odżywiania skoro nie mam niedowagi?” „Skoro nie mam diagnozy, to pewnie…
DEPRESJA Trudno jest Ci się obudzić, chociaż przespałeś dobre 10 godzin lub pomimo ogromnego zmęczenia nie możesz zasnąć, wybudzasz się w ciągu nocy i nad ranem. Ciągle chce Ci się jeść lub nie możesz zjeść nawet swojego ulubionego deseru. Wszystko Cię drażni, irytuje, uczucie pustki wypełnia Cię od środka. Nie możesz się skupić, a sączący się wolno niepokój, nie pozwala Ci odpocząć. Nie masz siły wykonać najprostszych czynności (wstanie z łóżka, prysznic, ubranie się – może wydawać się niewykonalne). Zastanawiasz się, kiedy to cierpienie się skończy… Przeczytałeś gdzieś, koleżanki mówiły, że cięcia dają ulgę, pomagają, gdy dusza boli. Próbujesz, jedno…
Do dziś pamiętam dzień mojej pierwszej wizyty u psychiatry… Był to koniec marca 2016 roku, miałam więc 15 lat. Gdy siedziałam przed drzwiami gabinetu towarzyszył mi ogromny lęk – kompletnie nie wiedziałam co spotka mnie za drzwiami. W momentach silnego stresu zawsze jest mi słabo, tak było i tym razem. W pewnym momencie przyszła moja kolej i wiedziałam, że teraz nie ma już odwrotu, weszłam tam razem z mamą. Ku mojemu zdziwieniu za biurkiem siedziała sympatycznie wyglądająca lekarka, co sprawiło, że całe napięcie ze mnie zeszło. Pani doktor spytała się z czym przychodzę, pytała o moje zainteresowania, nie czułam się…