Cześć, jestem Kasia. Jako, że zbliża się nowy rok szkolny i może niektórzy z was wybierają się na oddział dzienny, chciałabym opowiedzieć trochę o tym.

Dlaczego tam trafiłam?

Dostałam skierowanie na oddział dzienny po tym jak w wakacje po raz trzeci trafiłam do szpitala psychiatrycznego na oddział całodobowy. Byłam w złym stanie emocjonalnym, nie byłam w stanie normalnie iść do szkoły i żyć jakby nic się nie stało. Tak naprawdę to oddział dzienny pozwolił mi na jakiś czas ustabilizować moje życie, choć wciąż nie do końca wiedziałam czego chcę (co w wieku nastoletnim jest jak najbardziej normalne). 

Zacznijmy od początku. Kiedy usłyszałam wiadomość, że idę na dzienny bardzo się ucieszyłam, byłam pewna, że moje cierpienia psychiczne się skończą. Moje koleżanki z całodobowego też miały iść, więc stwierdziłam, że będzie fajnie… i było do momentu, kiedy zauważyłam, że to nie jest miejsce dla mnie, że moja klasa w nowej szkole jest bardzo ciekawa. Chciałam w końcu ich poznać. Po wakacjach miałam iść do 1-szej klasy liceum w zupełnie nowej szkole.  

Organizacja dnia

Cały mój dzień wyglądał tak, że przychodziłam na godzinę np. 10:30, zdarzało się nawet, że na 11 i w zależności od dnia mieliśmy zajęcia oraz obiad. Była społeczność, terapia grupowa lub arteterapia i później lekcje. Na społeczności tak samo jak na tej odbywającej się na całodobowym wybieraliśmy jednego przewodniczącego, który prowadził przez tydzień społeczność. Było pytania „Jak Ci minął wczorajszy dzień i jak się zapowiada dzisiejszy?” albo np. „Co lubisz robić w wolnym czasie?”. Odbywały się też tzw.  „ważne sprawy”, na których mogliśmy zgłaszać różne rzeczy, m.in. zgłaszać zapotrzebowanie na recepty.

Gdy wracałam do domu, to właściwie miałam czas dla siebie, bo w szkole na oddziale dziennym mieliśmy dużo łatwiej i nie musieliśmy po wyjściu już za dużo robić. Przynajmniej ja za dużo nie robiłam. Oczywiście uczyłam się, ale nie tak dużo jak w normalnej szkole, co dla mnie było na plus, bo należałam do tych osób, które najzwyczajniej nie miały siły. Fakt, że miałam wolne popołudnie pozytywnie wpływało na moje zdrowie psychiczne.

Jak ja wspominam pobyt na takim oddziale? 

Nie było źle. Pomogli mi, było na początku trudno z uwagi na mój stan, dopiero później się unormowało. Nie do końca przypadła mi do gustu terapia grupowa, ale to subiektywna opinia. Arteterapia była niesamowita, ciągły kontakt z lekarzem psychiatrą też był super. Szkoła organizowała różne ciekawe wyjścia i inne zabawy, ale ilość materiału szkolnego było mocno okrojona.

Na pewno polecam oddział  dzienny wszystkim osobom, które są zagubione, które się boją jeszcze „normalnego życia”, które borykają się z problemami i jeszcze nie są w stanie iść do szkoły. Myślę, że jest to również dobre wyjście na start po zakończeniu hospitalizacji. 

Za wszystkich, którzy teraz lub kiedyś pójdą na oddział dzienny mocno trzymam kciuki!!! 

Trzymajcie się,

Kasia