
Pomyślicie sobie “Jak można tęsknić za czymś co utrudnia mi życie?”. Okazuje się, że sprawa nie wygląda jednak tak prosto jak się wydaje. Podczas leczenia stajemy przed wieloma decyzjami. Musimy wybrać specjalistę, do którego chcemy się udać; zastanowić się czy wyrażamy zgodę na proponowany lek. Jedną z takich decyzji jest zdrowienie. To czy pójdziemy w proces zdrowienia jest wyborem. Nie odpowiadamy za to, że chorujemy – odpowiadamy za to czy zadbamy o siebie i podejmiemy próbę walki. Być może brzmi to absurdalnie, bo nad czym się tu zastanawiać. Wydawałoby się, że chcemy “odzyskać” życie i wrócić choć w minimalnym stopniu do normalności. Wielu z nas odczuwa jednak strach i lęk. Przywykliśmy do codzienności w takich warunkach i w różnym stopniu sobie z tym radziliśmy. Ja przez te wszystkie lata najgorszych epizodów zdążyłam zapomnieć co było wcześniej i nie wiedziałam jak to jest żyć inaczej, normalniej.
Zgromadziłam najczęstsze pytania, które mogą zrodzić się w głowie przed takim etapem.
Czy stanę się kompletnie inną osobą?
Warto pamiętać, że żadna choroba czy zaburzenie nas nie definiuje i to jaką osobą jesteśmy zależy od nas. Wiadome jest, że potrzeba szufladkowania i przynależności jest zupełnie naturalna. W pewien osób jesteśmy przypisani pod jakąś diagnozę bądź sami się etykietujemy. Ważne jest jednak to, że to wartości, w które wierzymy, postawy jakie reprezentujemy, świadczą o tym kim jesteśmy. Pomimo procesu zdrowienia możesz pozostawać im wiernym. Podczas leczenia pracujesz nad tym by wyzdrowieć, a nie by przykładowo z fana piłki nożnej stać się miłośnikiem siatkówki
Co jeśli ludzie przestaną mnie lubić?
Jeśli ktoś postanawia Ciebie opuścić ponieważ wybrał_ś leczenie i zdrowie, to oznacza, że taka osoba nie jest warta Twojego zainteresowania i starań. Osoby, które rzeczywiście się troszczą, cieszyłyby się z takiego faktu i Cię wspierały w miarę swoich możliwości w całym procesie.
Co jeśli wcale nie będzie mi się to podobać?
W większości przypadków to choroba wpędza nas w takie poczucie. Poczucie, które ma nas odwlec od decyzji i od zdrowienia. Wspomniałam wcześniej o nim, jako o obawie przed tym co “nieznane”. Warto uświadomić sobie wtedy, że ta myśl wynika z zaburzonego rozwoju poznawczego. Dobrym sposobem jest dyskutowanie i polemika. Można ją przeprowadzić na terapii, podczas sesji bądź samemu, mówiąc na głos czy zapisując sobie wszystko na kartce. Analizowanie i zastanowienie się skąd pojawiła się taka myśl, co ona dla mnie oznacza i czy na pewno się z nią zgadzam jest kluczowe do przepracowania jej. Początkowo trzeba ją też oswoić by później móc ją wypuścić. I przede wszystkim – pamiętaj, że Twoje myśli to nie Ty.
Czy sobie poradzę?
Tutaj kluczowe jest wsparcie specjalistów i bliskich. Potrzebujemy poczucia bezpieczeństwa oraz zapewnienia, że w trudnych momentach będziemy mieli do kogo się przytulić, wypłakać i wygadać oraz zasięgnąć porady. Bo one będą się pojawiać i tego nie unikniemy. Zdrowienie nie jest linearne, często to wzloty i upadki, mniejsze czy większe. Może być chaotyczne, problematyczne. Nie zawsze będziemy sobie dawać radę czy pozostawać silnymi dlatego warto mieć przygotowaną sieć wsparcia i w przypadku kryzysowych sytuacji po nią sięgnąć.
Jedną z uniwersalnych odpowiedzi na powyższe pytania lub każde inne, które przyjdzie Wam do głowy, jest zastanowienie się nad bilansem strat i zysków. Zysków? Chodzi tutaj oczywiście o złudne poczucie bezpieczeństwa. Chorobowe myśli mogą być dla nas strefą komfortu – “Przecież tyle czasu byłam smutna i nie wiem co to szczęście”. Jednak co mi ten smutek daje? Oprócz zasygnalizowania, że dzieje się coś ze mną niedobrego i potrzebuję pomocy to długotrwały smutek jest już objawem choroby. Choroba może dać nam pewnego rodzaju wrażliwość i większe wyczulenie na krzywdę innych. Poza tym aspektem, wyrządza dużą krzywdę i odbiera wiele. Często tracimy wtedy pasje, a to co kiedyś nam sprawiało przyjemność, jest już obojętne. Nie jesteśmy w stanie podjąć podstawowych decyzji, funkcjonowanie utrudnia nam życie. Tracimy i zaniedbujemy kontakty z przyjaciółmi, zamykamy się w czterech ścianach pokoju. Nie widzimy przyszłości w dobrych barwach więc nie planujemy jej i zapominamy o swoich celach, marzeniach. A przecież, mamy przed sobą całe życie. W momencie gdy przychodzi mi taka myśl, przypominam sobie że chcę się spełniać, chcę móc czerpać to co się da ze świata. Chcę widzieć jak natura budzi się do życia, sukcesy ukochanych osób lub zwiedzać najdalsze zakątki świata.
Doświadczenie tych wszystkich rzeczy jest zdecydowanie warte przeżycia.